Weselne wspominanie

przez | 6 września 2022
Choć na wielu przyjęciach weselnych bywałam, najbardziej dwa z nich utkwiły w mojej pamięci. Pierwsze to wesele mojego brata ciotecznego Arka, które się odbyło w przepięknym mieście we Wrocławiu, to drugie z kolei, to wesele w „swojskich” klimatach wiejskich w schronisku w górach. To było wesele mej najlepszej przyjaciółki Zosi.

Jak przeróżne to

zespół muzyczno-weselny

Autor: desbyrnephotos
Źródło: http://www.flickr.com

były wesela! Pierwsze: Francja-elegancja, drugie: regionalne, luzackie klimaty, regionalna kapela, grill, oscypki, regionalne „duszonki”, pieczone kartofle i wsiowe przyśpiewki. Nie powiem – podczas wesela brata ciotecznego też atrakcji co nie miara: przepiękny tort, sztuczne ognie, fontanna z czekolady. Goście niesłychanie eleganccy, sale niczym w komnatach królewskich, najlepszy z zespołów weselnych we Wrocławiu, a oprócz tego najęty zespół aktorów z wrocławskiego teatru, którzy robili za czarodziejów, i wypuszczali śliczne białe gołębie z czarodziejskiego kapelusza. Naprawdę, magiczna noc! A jedzenie (zobacz cukiernia) … ach te pięknie przybrane stoliki pełne potraw z których niektóre było mi dane po raz pierwszy próbować w życiu. Uczta na całego.

Ale powróćmy w górskie rejony. Tam, pod rozgwieżdżonym niebem, płonęło ognisko, poprzez które skakali rozbawieni goście mojej góralskiej przyjaciółki. Ja także (po wypitym szampanie) tylko zgadywałam co iskierką a co gwiazdą na jaskrawym niebie … Biesiada trwała do białego rana. Na stołach jadło drwala i podobna strawa. Kapela góralska rżnęła na całego, a w swoim repertuarze muzycznym miała wcale nie mniej niż zespoły muzyczne we Wrocławiu (przeskocz do serwisu tak więc biesiada była setna i każdy z zaproszonych był zadowolony.

Noc upływała prędko i mile. Suknie ślubne zarówno panny młodej z Wrocławia jak i góralskiej panny młodej były czarowne acz zupełnie różne: Wrocławianka w eleganckiej sukni ślubnej, sięgającej podłogi, śnieżnobiałej i szeleszczącej wydawała się panią na włościach w tych salonach, z kolei przyjaciółka-góralka w swojej kremowej sukience sięgającej nieco za kolana, z kwiatem wpiętym we włosy i sznurem drewnianych, malowanych na czerwono korali i jej mąż w góralskim kapeluszu z piórkiem również przedstawiali uroczy widok (szczególnie przydatny serwis). Pięknie wyszli na zdjęciu na tle górskich hal. Oba wesela – choć tak rozmaite – były niezwykłe i oba goście weselni z całą pewnością będą długo, długo mieć w pamięci. I ja tam byłam, wino i miód piłam…